<- Wstecz
Czy środowisko usługodawców kreatywnych to środowisko bezradnych osób? 
Zanim się na mnie obrazisz, to przeczytaj dalej, a powiem Ci dlaczego tak myślę.
Wkurzam się, kiedy czytam płaczliwe wpisy na blogach, postach na Facebooku, których autorki i autorzy opisują wysiłek usługodawców kreatywnych, a zarazem opłakują jednocześnie.

A wszystko dlatego, że klienci nie doceniają włożonego serca, zaangażowania, no i mówią za drogo. Bo takie czasy, taki system, tacy ludzie. Bo widocznie tak już musi być. Bo kiedyś chyba było łatwiej a teraz kryzys, wyzysk. Bo inaczej się nie da, inni mają tak samo źle.
Taki los, styranego życiem usługodawcy, urobionego po nocach dla niewdzięcznych klientów. Koniec artykułu. Pod nim setka komentarzy w stylu: “Zgadzam się z Tobą moja kochana, świetny wpis”.

Ostudzę Twój entuzjazm. Ten wpis nie jest świetny. Żaden tego typu wpis nie jest świetny i w dłuższej perspektywie nie pomaga. Wspiera jedynie postawę utrwalonej bezradności i bycia ofiarą. Dobrze Ci, kiedy czytasz takie posty, bo jako kreatywny usługodawca czujesz się częścią większej całości. Ogromnej kreatywnej rodziny, którą łączą wspólne problemy.

Jako ludzie chcemy przynależeć do stada. Odpowiada za to mechanizm potrzeby przynależności do grupy. W grupie jesteśmy mocni i jest nam raźniej, w grupie czujemy, że to, kim jesteśmy, albo to, co robimy, ma głęboki sens.

Nasze stado jest takie jak my - jeśli się różni, to najwyżej o 10% w górę lub w dół. Twoi znajomi, zarabiają mniej więcej tyle samo co Ty. Wasze zarobki mogą się różnić maksymalnie o 10% w górę lub w dół. Twoi znajomi mają, mniej więcej takie same poglądy i styl życia.

Przypomnij sobie zlot identycznie ubranych motocyklistów, którzy mijali Cię na trasie szybkiego ruchu. Przypomnij sobie fanów jakiegoś piosenkarza albo kibiców dowolnej drużyny piłkarskiej. Wszyscy oni mają swój slogan, strój, zasady, wartości i związane z tą przynależnością emocje. Dla kogoś, kto nie jest fanem piłki nożnej, kosztowny wyjazd na mecz, by kibicować ulubionej drużynie za granicą, jest bez sensu, a wydane w ten sposób pieniądze to głupi wydatek. Dla klubowiczów to wydarzenie, które długo będą wspólnie wspominać. To ich trzyma razem - wzmocniona poczuciem głębszego sensu określona wizja świata.
  • Text Hover
Co trzyma razem kreatywnych usługodawców? Narzekanie.
Czytając blogi, wpisy, o których wspominałam, komentując je we wskazany sposób, pozostajesz w określonym trybie i sposobie myślenia - negatywnego myślenia i narzekania.
Z jednej strony gloryfikujesz swój wysiłek związany z tworzeniem, z drugiej strony - budujesz sobie w głowie wroga. Jest nim Twój klient. Pozostaje dla mnie tajemnicą, jak potem chcesz lekko i bez problemów nawiązać relację handlową a wrogiem.

Jako usługodawca kreatywny, jesteś dokładnie w takiej samej sytuacji jak lekarz czy prawnik po skończeniu studiów. Doskonale znasz tajniki swojej profesji, ale nie masz pojęcia jak rynkowo prowadzić swój gabinet czy kancelarię. Jesteś w tej samej sytuacji co architekt, który po wielu latach edukacji i po wielu latach pracy dla kogoś na etacie decyduje się w końcu na otworzenie własnego biura projektowego. Musi usiąść i stworzyć cennik, musi mieć stronę internetową, konto firmowe na Facebooku, sesję zdjęciową, księgowego i sprzęt do pracy.
Lekarze, prawnicy, architekci każdego dnia odbierają telefony od osób, które pytają o cenę ich usługi, a po udzieleniu odpowiedzi często słyszą w słuchawce, słowo “dziękuję”. Tych telefonów jest wiele, a spośród pytających tylko nieliczni stają się klientami czy pacjentami, którzy ostatecznie zostawiają pieniądze.

A jednak ci prawnicy, lekarze i architekci nie gromadzą się na forach internetowych i nie biadolą o niskich wpływach z gabinetu czy kancelarii (to się zdarza, ale nie tak masowo, jak w przypadku usługodawców ślubnych). Zamiast tego, tak szybko, jak tylko to możliwe, dostosowują się do zasad panujących na rynku i uczą się nowych rzeczy - reklamy, marketingu i prowadzenia biznesu. A gdy już na to nie mają czasu, bo wypracowali sobie markę i renomę, zlecają te zadania innym. Nie wchodzą w profil ofiary.

Marketing, reklama, badania rynku, biznes to dziedziny wiedzy, które sprawdzają się na żywych organizmach, czyli firmach. 
Problem w tym, że kreatywni usługodawcy nie chcą się tym zajmować, chcą tworzyć. TYLKO tworzyć. Kropka.

To dlatego wchodzimy w profil utwardzonej bezradności i płaczu, w stylu “ja nie umiem”. 
To łatwiejsze niż ścieżka, która zakłada nauczenie się nowych rzeczy.

Kłopoty, które być może doświadczasz, były też moimi, sklejałam się z bezradnym stadem wierzącym w to, “że się nie da”
Jednak dzisiaj jest inaczej i nie trzeba wierzyć w te wszystkie brednie, że na pasji się nie da zarobić. To, że brak pieniędzy w portfelu, za każdym finansowym fiaskiem za każdym razem stoi człowiek. Człowiek, który nie zaplanował, nie sprawdził, nie policzył, nie przetestował, a potem uciekł za parawan popularnych haseł o niedocenionych usługodawcach.
Tak znam ten parawan. Jest za nim bardzo bezpiecznie. Teraz wiem, że to ślepa uliczka.
Czujesz teraz do mnie złość, bo napisałam parę cierpkich słów, które odbierasz osobiście?
To nie na mnie jesteś zła. Tylko że obnażam mechanizm rządzący stadem. Jeśli zaś negujesz, to znaczy, że wypierasz zmianę. To proste. Odrzucenie tego, o czym mówię, zwolni Cię od konieczności zmiany swoich poglądów i zachowań. Bolało?
Kilka lat temu, a tak dokładnie pięć lat temu, otrząsnęłam się z tej mantry i zaczęłam myśleć i działać inaczej. Bo, to co nas blokuje w skutecznej sprzedaży to nasz profil osobowy. Mój. Twój. Nasz. Jedni będą go chcieli zmienić, inni nie.

Jeżeli Ty chcesz zmian u siebie, to zapraszam Cię do mojej grupy Edukacja i Rozwój w Branży Ślubnej, gdzie znajdziesz wsparcie, wiedzę i stado, które nie narzeka, bo w takim się rozwiniesz.